Masz pytania? Skontaktuj się z nami!

+48 692 698 386

pawel.eurosportfitness@gmail.com

Maszyny kontra wolne ciężary: co jest lepsze?

Odpowiedź na zadane w tytule pytanie jest bardzo trudna, a niektórzy twierdzą nawet, że niemożliwa. Oba rodzaje treningów mają swoje wady i zalety, więc w zasadzie powinny być stosowane naprzemiennie. Wolne ciężary dają prawie nieograniczone możliwości treningowe, dlatego z roku na rok stają się coraz popularniejsze. Maszyny siłowe są za to bezpieczniejsze i mniej kontuzjogenne.

Co więc wybrać? Zapytaliśmy o to naszego konsultanta, Jacka Momota - kulturystę, trenera personalnego i właściciela siłowni Momot Gym w Poznaniu.

 Co wybrać: maszyny siłowe czy wolne ciężary?

"To odwieczna batalia o skuteczność toczona pomiędzy rasowymi kulturystami a zwolennikami technik siłowych. Po której ja stanę stronie? Oczywiście po żadnej konkretnej :-) Powiedziałbym nawet, że w pracy z klientami wychodzę niekiedy poza utarte schematy. 

Wszystko ma swój czas i przeznaczenie. Oczywiście izolując mięsień nie wypracujesz nadludzkiej siły, która przełoży się na bój. Wielkiej masy ciała też nie. Za to wdrażając maszyny jesteś w stanie wyrównać dysbalans mięśniowy, poprawić jakość umięśnienia, a przy okazji dołożyć cegiełkę do siły izolując stricte słabszy mięsień w konkretnym ruchu. Oczywiście, o ile mamy już taką świadomość własnego ciała.

Ja osobiście nigdy nie rezygnuję całkowicie z puli ćwiczeń, jakie mogą mi zaoferować zarówno maszyny, jak i wolne ciężary. Zmienia się jedynie ich udział procentowy. W okresie zwiększania masy ciała oczywiście będą to wolne ciężary. Objętość treningowa jest wówczas dużo mniejsza, z racji ciężkich i wyczerpujących całe ciało ruchów wielostawowych. Im bliżej konkursu, szalę przeważają maszyny i tutaj objętość treningowa znacznie się zwiększa.

Co to oznacza w praktyce? Wdrażam małe oszustwo dla swojego organizmu: ćwiczenia izolowane nie obciążają tak mocno układu nerwowego, ciało nie wymaga wielkiej regeneracji, a wydatek kaloryczny może być całkiem znaczący. Szczytowe napięcie w tym okresie jest bardzo ważne, a na maszynach jesteśmy w stanie wygenerować je z większą łatwością.

A co z początkującymi adeptami żelaznego sportu? Warto tutaj nadmienić, że to bardzo indywidualna sprawa. Bywa, że ktoś dopiero zaczyna przygodę z siłownią, ale uprawiał sport przez wiele lat i jego ciało znacznie łatwiej adaptuje się do wysiłku. Bardzo szybko chwyta technikę, a np. napięcie w okolicach brzucha czy trzymanie odpowiedniej postawy nie stanowi dla niego problemu. 

Z zupełnymi nowicjuszami będzie inaczej. W takiej sytuacji jestem zwolennikiem rozpoczęcia przygody od treningu funkcjonalnego. Jednak wykluczenie maszyn wcale nie jest dobrym pomysłem. Wielu trenerów idzie za przyjętym trendem i wkuwa wzorce ruchowe. Bywa jednak, że napięcie mięśniowe jest bardzo słabe i ich opanowanie nie jest takie łatwe, a czasochłonne. Nie znamy ciała podopiecznego. Wywiad to jedno, a mikrourazy, o których on sam nie ma pojęcia, to drugie. W takim wypadku dobrze jest potrenować na maszynach. Możemy wypracować prawidłowy oddech i tempo ćwiczenia, a przy tym nabrać pewności siebie przed ciężkimi, złożonymi ćwiczeniami.

Konkludując: tak jak w życiu, tak i na siłowni nie ma na wszystko sprawdzonej recepty. Zawsze jednak warto iść za radą doświadczonych trenerów."

Czytaj też: Strefa wolnych ciężarów – jak ją wyposażyć?